22 cze 2015

0. Jak to wszystko się zaczęło ?

4 lata wcześniej
-Tym razem to wy zwyciężyliście mnisi, jednak nic nie trwa wiecznie.... Dobro nie zawsze będzie zwyciężać i wkrótce to Heylin zapanuje nad światem-wymruczał książę ciemności, zerkając ukradkiem na zadowolonych mnichów. Nim Ci zdążyli mu coś odpowiedzieć, ten zniknął wraz ze swoją armią. 
-W końcu świat jest bezpieczny-westchnęła z ulgą Japonka, uśmiechając się przy tym niemrawo. Nie do końca wierzyła w swoje zwycięstwo. W głębi serca była pewna, że Chase nie da tak łatwo za wygraną. 
-To wszystko dzięki wam moi drodzy-smoki aż podskoczyły z wrażenia słysząc zadowolenie w głosie mistrza Funga. Grupowy uścisk spowodował, że wszystkie troski Kimiko zniknęły, a zastąpiły je same pozytywne uczucia. 


W teraźniejszości
Walczyli dzielnie, aż do upadłego. Każdy ze smoków miał na swoim koncie wiele bohaterskich czynów, ale nie to się teraz liczyło.
Teraz musieli znów połączyć siły, aby po raz drugi pokonać Zło.
-Formacja czterech żywiołów-wykrzyknęli, próbując wykonać ostateczny cios w przeciwników. Zagrożeniem nie był Jack, Hannibal czy Wuya, a ktoś znacznie potężniejszy...
-Myślicie, że tak proste uderzenie w czymś wam pomoże ?-nawet głupiec wyczułby w tym jednym zdaniu nutę kpiny zmieszanej z lekceważeniem. Mimo wszystko, książę ciemności spodziewał się czegoś innego. Miał cichą nadzieję, że będzie mógł włączyć smoka wody do swojej kociej armii. Jednak jedna rzecz zwróciła jego uwagę... a raczej jedna, drobna osóbka-Kimiko, jedyna przedstawicielka płci pięknej w klasztorze.
Nie chodziło tu tylko o jej kobiecą posturę, ale o dziwnie emanujące chi. Wokół dziewczyny rozchodziła się niesamowicie potężna aura, zaś sama wojowniczka znacznie wywyższyła grupę w swoich umiejętnościach.
-Rzut namate Ogień!-kula ognia była znacznie większa niż 4 lata temu. Chase Young uśmiechnął się z zadowoleniem, gdyż miałby już dwie nowe zabawki-Omiego i Kimiko. Nowe pionki, które pomogą mu w realizacji jego planów.
Niestety na nieszczęście Xiaolin, książę Heylinu bez problemu ominął każdą przeszkodę. Żadne ze smoków nie spodziewało się, że Chase użyje przeciw nim zakazanych technik Chi Kun-gu. Brunet wziął głęboki wdech, przygotowując się do wykonania formy.
Lata medytacji pozwalały mu na zgłuszenie w swoim umyśle krzyków przeciwników. Wolnymi, lecz zdecydowanymi ruchami wykonywał formę lotosu. Każdy ruch przypominał dygotanie trzciny na wietrze, co potwierdzało powiedzenie-Przy wietrze nawet najpotężniejszy dąb złamie się, a trzcina zegnie się i przeżyje.
Mnisi momentalnie zastygli jak posągi, nie mogąc wykonać żadnego ruchu.
-Co się dzieje ?!-panikował chińczyk, próbując przypomnieć sobie czy gdzieś nie wyczytał o tym w zwojach mistrza Funga, ale jak na złość nic sobie takiego nie przypominał.
-To tylko zatrzymanie waszej energii w miejscu przez jakiś czas, Omi-odpowiedział jaszczur, mierząc triumfalnym spojrzeniem mnichów xiaolin.
-Ej, Rai, Rai!-szeptała Japonka, jednak widząc, że przywódca jej nie słucha spróbowała innej, "znacznie lepszej" techniki.
-Umówię się z Tobą mój ukochany przywódco, jeżeli mnie wysłuchasz-dziewczyna próbowała wydobyć z siebie jak najsłodszy głosik, jednak od samego myślenia na ten temat robiło jej się niedobrze. Jednakże to zadziałało !
-Oczywiście moja Królowo-westchnął rozmarzony Brazylijczyk. Z pewnością gdyby Tohomiko mogła się ruszać, już by leżał ciężko ranny na ziemi i błagałby ją o litość. Przez te 4 lata dziewczyna zmieniła się nie do poznania. Już nie była słodką, rozpieszczoną córeczką tatusia. Teraz pracowała sama na własne utrzymanie, pomiatała mężczyznami, pracowała na noc jako kelnerka w klubie, a oprócz tego zajmowała się hackingiem.
-Masz jakiś plan, kowboju ? -spytał blondyn, zdmuchując grzywkę z oczu. Wszyscy szeptali na tyle cicho, aby ich Young nie usłyszał.
-Owszem mam, ale to będzie ryzykowne....-tajemniczy głos Rai'a zaciekawił wszystkich, nawet Omiego. Pedrosa spojrzał przelotnie na Kimiko, jednak w jego spojrzeniu można było dostrzec niebezpieczny błysk. Dziewczyna przełknęła głośno ślinę, przeczuwając, iż ten plan wcale jej się nie spodoba.