7 lis 2015

Dwie połówki serca-Rozdarcie cz.1

Minęło kilka lat od mojego odejścia z klasztoru Xiaolin...
Powód ?
Zebrało ich się kilka, ale najważniejszy był taki, że w moim sercu pozostała pustka nie do zapełnienia przez nikogo.
Inne były mniej istotne, a mianowicie-byłam skłócona ze swoimi dawnymi przyjaciółmi, przez swoje ucieczki dla ukochanego, którego nie mogłam im przedstawić, bo dobrze go już znali.... był w końcu największym wrogiem Xiaolinu. Tak, to był Chase Young i głównie z jego powodu odpuściłam sobie trening w klasztorze, a on... najzwyczajniej w świecie mnie zostawił, bez słowa...
Nikt z moich przyjaciół nie przyszedł mnie pocieszyć, ale pojawili się nowi.. Wolni od trosk tego świata.
Spotkałam ich na wzgórzu niedaleko świątyni, gdzie zawsze spotykałam się w nocy z Youngiem. Zwali się wędrownikami wolności i podobnie jak kiedyś hipisi jeździli po świecie, zwiedzali i bawili się, korzystając z uroków świata. Mogłam z nimi zawsze porozmawiać i tam też poznałam swoją nową przyjaciółkę-Fumiko, której chłopak złamał serce, ale w przeciwieństwie do mnie została wyrzucona z domu, bo podjęła się aborcji. Wpadła ze swoim ukochanym i dla niego usunęła ciążę, a on ? Też uciekł...
-Mężczyźni są jak dzieci. Nie potrafią wziąć odpowiedzialności za swoje czyny. Pamiętaj o tym Kimiko-powtarzała Fumiko. Trochę prawdy w tym było, ale gdy próbowałam porównać Księcia Ciemności do tej anegdoty, to jakoś mi tu coś nie pasowało.
Czemu wciąż o nim rozmyślam ? Doprawdy sama nie wiem...
-Stop, opamiętaj się i nie żyj przeszłością !-krzyczał mój umysł. Dobrze, czas zająć się nowym obrazem...
Tuż po odejściu z klasztoru, postanowiłam za namową nowych znajomych, rozwijać swój talent. Oczywiście wciąż fascynowała mnie elektronika, ale gdy mogłam wyżyć się na płótnie, to czułam, że żyję. Dodatkowo był to mój jedyny sposób na zarobienie pieniędzy. Dzięki swojemu ojcu udało mi się pokazać swoje dzieła w najlepszych Tokijskich galeriach sztuki współczesnej.
-Masz talent córeczko!-słyszałam i jego słowa podnosiły mnie na duchu. Chociaż z początku był zawiedziony moją decyzją o opuszczeniu klasztoru, to zaakceptował moją decyzję. Jednak nie zdradziłam mu głównego powodu mojej ucieczki od Xiaolinu, natomiast zdradziłam kilka innych czynników, które przyczyniły się do mojej decyzji.
Pierwszym była chęć życia, prawdziwego życia. Znudziło mi się ciągłe trenowanie z bandą dzieciaków. Miałam ochotę się zakochać, pracować, imprezować, założyć rodzinę... być po prostu sobą, a nie wojowniczką bez wolnej woli.
Drugim było irytujące zachowanie Rai'a. Cholerny gnojek pozwalał sobie na coraz więcej względem mojej osoby. Co prawda, zanim naprawdę się zakochałam, to pozwalałam mu na pewne zachowania, ale gdy dorosłam to, to się zmieniło. Myślał, że do niego należę i mu się oddam-Bardzo się pomylił. Wnerwiało mnie, gdy robił mi kazania, kiedy później wracałam ze "spaceru", a kiedy on sprowadzał sobie coraz to nowsze towarzystwo w nocy, to nie było oczywiście problemu.
Jego zachowanie natchnęło mnie do pierwszego obrazu, który namalowałam pod wpływem alkoholu. Zwie się on "Dwulicowość Casanowy". Ciekawe czy ten Brazylijczyk o nim słyszał ? Pewnie nie, bo by zainteresować się sztuką trzeba mieć trochę większe aspiracje niż dobry seks.
Kolejnym obrazem był mak. Tak właśnie kwiat. Czerwony, krwawy i rozdarty... jak moje serce.


~*~
Był wieczór, a dokładniej dzień przed moimi urodzinami. Z tej okazji Fumiko zabrała mnie do pobliskiego klubu. Stwierdziła, że w tę noc nie można się, smuć.
-Musimy znaleźć kogoś do towarzystwa-stwierdziła po piątym kieliszku wódki.
-Masz na myśli mężczyznę ?-spytałam, zerkając na nią pobłażliwie.
-Nie do cholery, psa !-burknęła, uśmiechając się sarkastycznie, odsuwając od siebie puste naczynie po drinku. Lekko odwróciła głowę w tył, zerkając na parkiet. Jej wyraz twarzy diametralnie się zmienił, gdy przyuważyła jakiegoś mężczyznę-Ten mi się podoba-oznajmiła odwracają się do mnie, po czym mnie klepnęła, mówiąc-Ale z okazji twoich urodzin zostawiam go tobie. Bierz go kocico!
Nie odpowiedziałam, tylko zamówiłam sobie trunek i dopiero po opróżnieniu szklanki, wstałam i ruszyłam na parkiet, dając chłopakowi do zrozumienia, że zgadzam się tylko na jeden taniec.

~*~
Po udanym wieczorze mocno wstawiona zabrałam się za kolejną pracę. Niestety często upijam się i popadam w lekką depresję. W takim stanie nie powinnam malować, jednakże chciałam jak najszybciej pozbyć się tego emocjonalnego balastu. Chwyciłam za pędzel i bez zastanowienia tworzyłam...
Cały smutek, złość, desperacja przeniosły się w tej chwili na płótno. Nie mogłam wyjść z szoku, kiedy zobaczyłam efekt swojej pracy... Na obrazie był....
-Chase-jęknęłam głośno, upadając na kolana. Chciałam zniszczyć ten obraz. Pozbyć się jego portretu... chciałam, żeby on tu był. By był ze mną, a nie tylko w mojej wyobraźni.
-Nienawidzę Cię za to, że mnie odrzuciłeś-zaszlochałam, pisząc to na rogu lnianej tkaniny... niestety te słowa zapisały się również w moim rozszarpanym na dwa kawałki sercu, które tak bardzo go nienawidziło, ale jednak kochało...

Cóż krótko... Jakoś wena mi się skończyła na pierwszą część :C Wiem to takie smutne i okrutne, że nie wiem... Ale teraz do rzeczy. Czemu tak krótko ?
Miałam ostatnio operacje i muszę się przyznać bez bicia-ledwo żyję. Wszystko mnie boli i łamię się w pół, ale nie mam nic innego w szpitalu do roboty niż pisanie i malowanie. Obydwie prace zamieszczone przeze mnie są mojego autorstwa xD Obrazek Kimiko powstał na rzecz bloga i jest to dopiero szkic, który zrealizuję w studiu. A Mak jest projektem nowego obrazu, o którym nic więcej nie mogę powiedzieć. Mam nadzieję, że jednak się na mnie nie obrazicie za tą beznadzieję :C

25 wrz 2015

Zapowiedź+krótki one-shot

*podniosła muzyczka w tle*
Dobra już koniec wygłupów i przechodzę do rzeczy-zbliża się seria one-shotów !!! Cieszycie się nie xD ? Chociaż nikogo to nie obchodzi ;-;


Utracona cnota

~Nie chcę już więcej widzieć jego twarzy... 
Spoglądać w pełne nienawiści oczy...
Odwzajemniać nic nieznaczący uśmiech...~


Po sypialni rozległ się kolejny jęk, a wręcz błaganie o więcej. Pocałunek za pocałunkiem. Ich oddechy równie szybkie, równie miarowe idealnie się dopełniały.
Kolejne ciche westchnięcie.
Ból zgłuszony przez przyjemność, ciche pomruki bólu zastąpione przez lekki uśmiech. Pierwszy niesarkastyczny uśmiech, zagościł na jego ustach
Oczy niegdyś puste-przeszyte w tej chwili pożądaniem.

~Kiedy spoglądam w twe oczy..
Co widzę ?
Obojętność.
Nie patrz na mnie już nigdy.
Nie chcę Cię słyszeć... 
Zgłuszę w jękach twój cyniczny śmiech...~


-Bolało?-po raz pierwszy dostrzeżono troskę. Kolejne muśnięcie i otarcie warg. Złączone zwięźle ciała... Ukojone w cieple... Zaspokojona przyjemność~
-Tylko troszeczkę-cichy szept. Kolejny pocałunek, delikatny dotyk... Rozchodzące się ciepło...

~Czemu tak na mnie działasz ?
Nauczyłeś się kochać ?
Czy tylko to gra ?
Traktujesz mnie znów jak pionka?
Niewolnik ze złota, stawiony w tej grze...
Nie....
Już teraz kochasz MNIE~
Ta "piękna" sygnaturka powstała dzięki obrazkowi Layali Namit <3 Dzięki za zezwolenie <3


27 sie 2015

2. Siła i potęcjał

Rozdział chciałam dedykować Layali N. za przygotowywanie dla mnie obrazka HaoxOC <3 Arigato~!

Brunetka stała zapatrzona w wodospad. Nie mogła uwierzyć, że jeszcze przed chwilą była ze swoimi przyjaciółmi w świątyni, a teraz przebywała w towarzystwie swojego wroga, jako jego przyszła uczennica.
-Nigdy się nie dowiesz kim naprawdę jestem, jaszczurze-mruknęła cicho. Dopiero teraz usłyszała popiskiwanie spod swojej szaty. Spojrzała pod pas, gdzie ujrzała swojego smoka. Westchnęła cichutko głaszcząc gada. Musiała go ukrywać nawet w świątyni.
-Cicho malutki-szepnęła, ale tym razem książę zaniepokoił się jej nietypowym zachowaniem. Wyczuwał spisek, chociaż w jej obecnej sytuacji wszelki bunt byłby głupotą.
-Jutro zaczniemy trening, Kimiko-oznajmił, obdarzając ją chłodnym spojrzeniem. Uważnie obserwował jej każdy ruch. Japonka tylko przeszła okrążając Chesa, jakby był jakimś obiektem badań po czym stanęła z nim twarzą w twarz.
-A co jeśli nie mam na imię Kimiko, hym ?-spytała szepcząc tajemnico i już chciała odejść na bezpieczną odległość, jednak złotooki wyprzedził ją w tym i chwycił kobietę za nargarstek. Szybkim i zdecydowanym ruchem przyciągnął ją w swoją stronę, zaś drugą dłonią złapał ją za podbródek i zmusił by spojrzała na niego.
-To może powiesz jakie jest Twoje prawdziwe imię ?-spytał łagodnym, ale stanowczym tonem, hipnotyzując kobietę swoim spojrzeniem.
-To, które znasz powinno Ci wystarczyć, Chase-rzuciła krótko brunetka i ku swojemu niezadowoleniu została odrzucona w bok na kolumnę. Mierzyła księcia nienawistnym spojrzeniem, a brunet patrzył na nią wyzywająco. Chciał sprawdzić jej możliwości w starciu. Był ciekaw jej siły i tego czy poradzi sobie w pojedynkę z nim.
-Czyżbyś się bała ? A może jakiejś ciętej riposty Ci zabrakło?-rzucił kąśliwie w stronę japonki, do której jakby nie docierało co się dzieje. Nie była sobą, gdy ruszyła do ataku. Nie czuła własnych ruchów, a jej umysł był jakby podzielony między nią i jej drugim "JA".
W rzeczywistości było tak, że jej własny smok potrafił z nią stworzyć "całość". To tak, jakby jej dusza złączyła się z osobowością, mocą, myślami i chi smoka, którego obecnie miała w swoim posiadaniu. Dziewczyna jednak dopiero odkrywała wszystkie tajniki i sekrety Xiaolinu, więc nie zdawała sobie jeszcze z tego sprawy i nie potrafiła kontrolować owego daru.
Poderwała się do pozycji bojowej. Mężczyzna czekał, aż kobieta wymierzy cios, który w końcu padł z jej strony. Kopnięcie z pół obrotu, było na tyle precyzyjne, że stopa brunetki uraziła oblicze księcia. Na jego policzku widniał w tej chwili duży czerwony ślad.
Chase nie pozwolił zbyt długo triumfować kobiecie. Zatrzymał następny cios, łapiąc ją za nargarstek, po czym podciął dziewczynę.
-Tylko na tyle Cię stać, smoku ognia ?-zakpił złotooki, pochylając się w dół i tym samym unikając kuli ognia lecącej w jego stronę. Niebieskooka wpadła w szał.
-Nie lekceważ mnie, cholerny gadzie-warknęła Tohomiko, a za nią podążał szlak powstały z jej żywiołu. Tuż za Youngiem pojawił się krąg ognia, uniemożliwiając wojownikowi ucieczkę. Po raz pierwszy od 1500 lat widział tak dużą determinację i chęć mordu w czyiś oczach, jak nie w jego. Zawsze wydawało mu się, że nikt go nie pokona.
Próbował się cofać przed dziewiętnastolatką, jednak z każdym krokiem w tył, czuł coraz większy żar za plecami. Nie miał dokąd uciec, a Kimiko była pogrążona w takim amoku, że nie zważała na to czy dokona aktu zabójstwa. Emocje wzięły górę na mniszką, przez co zatraciła się w swojej mocy i zapomniała o swoim człowieczeństwie. Wraz z niekontrolowaną duszą i mocą smoka mogła spokojnie siać zniszczenie. Przez tyle lat kryła rozgoryczenie do swoich przyjaciół i ojca, a teraz miała okazję wyrzucić to z siebie poprzez wyładowanie się na swoim wrogu, który miał stać się jej mistrzem. Nie... ona miała tylko jednego mistrza, którym był Fung. Zastąpił jej ojca, mimo że nie przebywała z nim tak długo jak Omi to męska część mnichów nie zdawała sobie sprawy jak ów staruszek jej pomógł i pomógł wyjść na "dobrą". Mogła teraz mu to wynagrodzić, niszcząc jednego z większych rywali Xiaolinu. Tylko zapomniała, że heylińczyk mimo wszystko jest od niej /póki co/ potężniejszy. Podszedł bliżej do nieobliczalnej wojowniczki, która zaatakowała go płomykiem, który dzierżyła w dłoni. Mimo poparzeń postanowił zakończyć to starcie. Już miał wystarczająco dużą wiedzę o postępach smoka.
Wyciągnął okaleczone dłonie w jej stronę, uderzając jedną w splot słoneczny pod mostkiem dziewczyny, zaś drugą zasłonił jej oczy.
-Śpij-nakazał władczym, ale łagodnym tonem. Czarnowłosa nie wiedziała czy to aksamitny głos uciszył nienawiść w jej sercu czy zmęczenie i zatrzymane chi. Nie wiedząc czemu, wykonała rozkaz a przed oczyma miał tylko ciemność. Nie słyszała już nic

~*~
Wokół niej panowała pustka. Pod stopami widziała szaro-piszczysty grunt, ciągnący się w dal... w ciemność. Jakaś niewidzialna siła pchała ją w głąb przepaści.
Zaczęła iść naprzód, jednak widząc, iż zatacza koło-przyśpieszyła kroku.
Co chwila zerkała nerwowo w dół. Przez jakiś czas wydawało jej się, że idzie w dobrym kierunku, jednak szybko okazało się, że to poczucie również było mylne. Zaczęła biec, by uciec od ciemności, ale przez swoje desperackie zachowanie, zagłębiała się coraz dalej w przepaść.
Jedyne co widziała oprócz gruntu-był cień, jednak i jego rozświetlało coś, czym był mały płomyczek, na wielkość perły. Gasił go zdmuchnięciem, a następnym zapalał.
-Musisz wybrać.... wybrać między życiem a śmiercią... musisz poświęcić moc i siebie-huczało jej w głowie. Uciekała od demona. Biegła coraz szybciej, aż w końcu pogrążyła ją owa otchłań....
-AAAA!!!-po pałacu rozległ się donośny krzyk mniszki, tym samym wybudzając księcia z medytacji. Od razu zainteresował się powodem jej nagłego przebudzenia.
Ich spojrzenia spotykały się..

13 lip 2015

#1 Propozycja nie do odrzucenia...

Ten szablon jest mojego autorstwa. Jeżeli, któraś/któreś z fanów xiaolin chciałoby szablon z nimi w roli głównej to ja zawsze służę pomocą.
Jeśli ktoś się waha, to niech zobaczy mój ostatni szablon :)
http://beautiful-graphics-from-pain.blogspot.com

7 lip 2015

1. "Mam plan, że plamy nie dam"

Z Dedykacją dla :*Raylie*Elz Brettley*Layali N
-Masz jakiś plan, kowboju ? -spytał blondyn, zdmuchując grzywkę z oczu. Wszyscy szeptali na tyle cicho, aby ich Young nie usłyszał.
-Owszem mam, ale to będzie ryzykowne....-tajemniczy głos Rai'a zaciekawił wszystkich, nawet Omiego. Pedrosa spojrzał przelotnie na Kimiko, jednak w jego spojrzeniu można było dostrzec niebezpieczny błysk. Dziewczyna przełknęła głośno ślinę, przeczuwając, iż ten plan wcale jej się nie spodoba.

~*~

Brazylijczyk ze spokojem wtajemniczał swoich przyjaciół w część swojego "planu". Sam wiedział, że jest on niedorobiony, ale to jedyne co przyszło mu do głowy.
-Stał się zbyt silny. Jedynym sposobem na unicestwienie Chasa Younga, jest wniknięcie w jego szeregi i poznanie jego słabości, bo przecież każdy jakąś ma, nie ?-oznajmił szeptem, uśmiechając się nieznacznie. Reszta smoków pokiwała potwierdzająco głowami. Miał rację-w końcu Chase też jest tylko człowiekiem. Zdobył nieśmiertelność tylko dzięki zupie Leo Mang Long. 
-Tylko kto miałby zamieszkać w Kainie Nie Tutaj ?-spytał kowboj, spoglądając po kolei na każdego ze swoich przyjaciół.
-Ja mogę!-zawołał ochotniczo chińczyk. 
-Nie-odpowiedział stanowczo Raimundo. Wszyscy dobrze pamiętali, jak Omi stał się zły. Nie mogli dopuścić do podobnej sytuacji. W ich beznadziejnym położeniu, lepiej nie ryzykować. 
-Może ty Clay ?-zapytał Pederosa, zerkając błagalnym wzrokiem na blondyna.
-A czemu nie Kimiko ?-odparł smok ziemi. Musiał przyznać przed samym sobą, że się bał. Po raz pierwszy w życiu nie był w stanie opanować dreszczy przechodzących po jego ciele. 
-W sumie.. czemu nie?-stwierdziła z obojętnością głosie. Przyjaciele zwrócili ku niej spojrzenia-jej nie wyrażało nic, jedynie PUSTKĘ.
-Nie!-wrzasnął smok wiatru, na tyle głośno, że Książę Ciemności usłyszał. Miniony wcześniej osobnik odchrząknął, przypominając o swojej obecności, po czym kopnął Przywódcę smoków w brzuch, na tyle mocno, aby ten splunął krwią.
-Co nie?-zakpił. 
-Mamy pewien układ do zaproponowania, Chase-warknęła mniszka, uśmiechając się kpiąco. Żółtogłowy przełknął ze strachem ślinę.
-No słucham-ponaglił brunet z nutą ciekawości w głosie. Sam zastanawiał się co też ta banda dzieciaków wymyśliła.
-Jedno z nas do Ciebie dołączy i będzie na każde twe polecenie-warknęła Japonka, obdarzając Heylina pewnym siebie spojrzeniem. W ten sposób próbowała opanować drżenie ciała. 
-Oczywiście sam możesz wybrać-zachęcił Omi. 
-Hym... ciekawa propozycja, ale co ja z tego będę miał ?-spytał, posyłając im swój firmowy uśmieszek. 
-Czyżby nie zadowalał Cię fakt, że będziesz miał zniewolonego smoka na swoją każdą zachciankę ?-zapytała kpiąco Kimiko. Coraz bardziej zadziwiała zgromadzonych swoją postawą. Nigdy się tak nie zachowywała, a może oni tego nie zauważyli ?
-A jaki jest haczyk ?
-Nie ma. Jest za to warunek.
-Jaki ?
-Opuścisz dziś świątynię i zostawisz mnichów na jakiś czas w spokoju-warknęła. Ich spojrzenia spotkały się. Już wiedział kogo wybierze. 
-Dobrze umowa stoi, macie na to moje słowo-wszyscy wiedzieli ile znaczył honor dla Chasa. Clay i Omi odsapnęli z ulgą, jednakże Raimundo nie chciał wierzyć w słowa Księcia. Wyczuwał w nich podstęp i kłamstwo, ale przede wszystkim przeczuwał, że coś straci... coś bardzo ważnego-A może raczej... KOGOŚ.
Czarnowłosy zamknął oczy i jakby od niechcenia wskazał na Tohomiko. Chciał udać, że to tylko kwestia przypadku, ale każdy wiedział, że tak nie było. 
-No cóż smoku ognia, na Ciebie padł ten zaszczyt-odparł w szaleńczym śmiechu. Dziewczyna stała nieruchomo, nie tyle z powodu zablokowania Chi, co raczej osłupienia. Liczyła w duchu, że Chase wybierze Omiego. Czemu padło na nią ?! Nic nie znaczyła dla Księcia. Była zbyt SŁABA. Tak to sobie tłumaczyła w duchu. Dążyła do perfekcji...
Nic zdążyła zaprotestować, brunet odblokował jej energię zgrabnym uderzeniem w mostek. Mniszka przez ułamek sekundy zakrztusiła się własnym oddechem. Szybko ogarnęła się i dumnie wyprostowana, podeszła do Heylina.
-Jeżeli złamiesz słowo, przysięgam, że osobiście zedrę z Ciebie tą jaszczurzą skórę i spalę Twoją marną osobę w ogniu-szepnęła. Ciemnowłosy z trudem opanował dreszcze rozchodzące się po jego ciele. Nigdy nie spodziewałby się takiej reakcji z jej strony. Ona zaś z pełną gracją odwróciła się od smoków. Wiedziała, że w ten sposób uratuje ich życie, nawet za cenę własnego. Mimo krzywd z ich strony, nadal ich kochała-oczywiście jak braci...
-Dobrze smoku ognia. Zapraszam do mych skromnych progów-zaśmiał się gorzko, jednakże bardzo spodobała mu się wizja posiadania jednego z xiaolińskich smoków. Co więcej, dziewczyna na tyle podszkoliła swe umiejętności, że może z odrobioną jej "pomocy" w końcu opanuje świat ? 
Fascynowała go również wizja poznania tajemnicy Japonki...
-Hai-mruknęła. Nim Pederosa zdążył zaprotestować, to nasza dwójka już zniknęła z pewnością do pałacu Księcia w Krainie Nie Tutaj.


Witam. Cóż nie chciało mi się za bardzo pisać xD Fabułę mam już obmyśloną, ale jestem w Hiszpanii i tak trochę nie mam czasu pisać długich rozdziałów-zresztą to wstęp, więc nie ma co się nad nim pastwić, tylko pisać to co dusza zagra xD Jeszcze z chęcią dodam moją inspirację do tego rozdziału <3 

I taki bonusik ode mnie xD





22 cze 2015

0. Jak to wszystko się zaczęło ?

4 lata wcześniej
-Tym razem to wy zwyciężyliście mnisi, jednak nic nie trwa wiecznie.... Dobro nie zawsze będzie zwyciężać i wkrótce to Heylin zapanuje nad światem-wymruczał książę ciemności, zerkając ukradkiem na zadowolonych mnichów. Nim Ci zdążyli mu coś odpowiedzieć, ten zniknął wraz ze swoją armią. 
-W końcu świat jest bezpieczny-westchnęła z ulgą Japonka, uśmiechając się przy tym niemrawo. Nie do końca wierzyła w swoje zwycięstwo. W głębi serca była pewna, że Chase nie da tak łatwo za wygraną. 
-To wszystko dzięki wam moi drodzy-smoki aż podskoczyły z wrażenia słysząc zadowolenie w głosie mistrza Funga. Grupowy uścisk spowodował, że wszystkie troski Kimiko zniknęły, a zastąpiły je same pozytywne uczucia. 


W teraźniejszości
Walczyli dzielnie, aż do upadłego. Każdy ze smoków miał na swoim koncie wiele bohaterskich czynów, ale nie to się teraz liczyło.
Teraz musieli znów połączyć siły, aby po raz drugi pokonać Zło.
-Formacja czterech żywiołów-wykrzyknęli, próbując wykonać ostateczny cios w przeciwników. Zagrożeniem nie był Jack, Hannibal czy Wuya, a ktoś znacznie potężniejszy...
-Myślicie, że tak proste uderzenie w czymś wam pomoże ?-nawet głupiec wyczułby w tym jednym zdaniu nutę kpiny zmieszanej z lekceważeniem. Mimo wszystko, książę ciemności spodziewał się czegoś innego. Miał cichą nadzieję, że będzie mógł włączyć smoka wody do swojej kociej armii. Jednak jedna rzecz zwróciła jego uwagę... a raczej jedna, drobna osóbka-Kimiko, jedyna przedstawicielka płci pięknej w klasztorze.
Nie chodziło tu tylko o jej kobiecą posturę, ale o dziwnie emanujące chi. Wokół dziewczyny rozchodziła się niesamowicie potężna aura, zaś sama wojowniczka znacznie wywyższyła grupę w swoich umiejętnościach.
-Rzut namate Ogień!-kula ognia była znacznie większa niż 4 lata temu. Chase Young uśmiechnął się z zadowoleniem, gdyż miałby już dwie nowe zabawki-Omiego i Kimiko. Nowe pionki, które pomogą mu w realizacji jego planów.
Niestety na nieszczęście Xiaolin, książę Heylinu bez problemu ominął każdą przeszkodę. Żadne ze smoków nie spodziewało się, że Chase użyje przeciw nim zakazanych technik Chi Kun-gu. Brunet wziął głęboki wdech, przygotowując się do wykonania formy.
Lata medytacji pozwalały mu na zgłuszenie w swoim umyśle krzyków przeciwników. Wolnymi, lecz zdecydowanymi ruchami wykonywał formę lotosu. Każdy ruch przypominał dygotanie trzciny na wietrze, co potwierdzało powiedzenie-Przy wietrze nawet najpotężniejszy dąb złamie się, a trzcina zegnie się i przeżyje.
Mnisi momentalnie zastygli jak posągi, nie mogąc wykonać żadnego ruchu.
-Co się dzieje ?!-panikował chińczyk, próbując przypomnieć sobie czy gdzieś nie wyczytał o tym w zwojach mistrza Funga, ale jak na złość nic sobie takiego nie przypominał.
-To tylko zatrzymanie waszej energii w miejscu przez jakiś czas, Omi-odpowiedział jaszczur, mierząc triumfalnym spojrzeniem mnichów xiaolin.
-Ej, Rai, Rai!-szeptała Japonka, jednak widząc, że przywódca jej nie słucha spróbowała innej, "znacznie lepszej" techniki.
-Umówię się z Tobą mój ukochany przywódco, jeżeli mnie wysłuchasz-dziewczyna próbowała wydobyć z siebie jak najsłodszy głosik, jednak od samego myślenia na ten temat robiło jej się niedobrze. Jednakże to zadziałało !
-Oczywiście moja Królowo-westchnął rozmarzony Brazylijczyk. Z pewnością gdyby Tohomiko mogła się ruszać, już by leżał ciężko ranny na ziemi i błagałby ją o litość. Przez te 4 lata dziewczyna zmieniła się nie do poznania. Już nie była słodką, rozpieszczoną córeczką tatusia. Teraz pracowała sama na własne utrzymanie, pomiatała mężczyznami, pracowała na noc jako kelnerka w klubie, a oprócz tego zajmowała się hackingiem.
-Masz jakiś plan, kowboju ? -spytał blondyn, zdmuchując grzywkę z oczu. Wszyscy szeptali na tyle cicho, aby ich Young nie usłyszał.
-Owszem mam, ale to będzie ryzykowne....-tajemniczy głos Rai'a zaciekawił wszystkich, nawet Omiego. Pedrosa spojrzał przelotnie na Kimiko, jednak w jego spojrzeniu można było dostrzec niebezpieczny błysk. Dziewczyna przełknęła głośno ślinę, przeczuwając, iż ten plan wcale jej się nie spodoba.